Na skraju lasku, wyglądając pełnymi ciekawości oczami na
Na skraju lasku, wyglądając pełnymi ciekawości oczami na widzianą we śnie polanę, stał młody kakograf. 15 ROZDZIAŁ Nikodemus stłumił kolejne ziewnięcie i otworzył drzwi do mieszkania Shannona. Frontowy pokój był przestronnym, rozświetlonym słońcem pomieszczeniem z rozległym trilinońskim dywanem, stołem do pisania, dwoma regałami na książki i czterema stojakami na zwoje. Nikodemus ściągnął buty i skarpetki, na północną modlę, i podszedł do okien. Na zewnątrz południowe promieniowanie słoneczne zalewało olśniewającym blaskiem ogród Bolide. kiedyś plac pokrywała soczysta trawa i drzewa, między którymi Nikodemus bawił się jako neofita, jednak dwa dekady temu wiązy wymarły ze względu obcej przypadłości. Od tamtej pory dział konserwacji zajął się renowacją całego placu. Niestety, potrzeba wykonania się do konwokacji wstrzymała wszystkie prace związane z ogrodem i plac pozostawiono pełen gór ziemi. takie bezpośrednio przed apartamentem Shannona były błotniste i ciemne. kiedyś w tym miejscu stała fontanna. Musiał się tu mieścić źle zatkany wylot jednego z podziemnych akweduktów Starhaven. Nagłe ziewnięcie wywołało trzaśniecie szczęki Nikodemusa. – Święci niebiescy, błogosławcie magistrowi, że kazał mi się przespać – mruknął. Przesuwając palcem po dzwonku godzinowym zabranym z klasy, zastanawiał się nad tym, co Shannon powiedział mu o mordercy, smoku i prawdopodobnych związkach Nikodemusa z przepowiednią. słowa staruszka wypełniły jego serce dziką nadzieją i strachem. Do owego dodatkowo ta druidka. Czy mógł jej zaufać? Zwalczył kolejne ziewnięcie i zdał sobie sprawę, że bywa nadto wycieńczony, by jasno myśleć. Ruszył do łóżku. Shannon z urodzenia był Trilinończykiem, ale jego mama była Dralijką. Jej wpływ na gust Shannona widać jest w łóżku z baldachimem sprowadzonym tu całą drogę aż z wyżyn. Nikodemus usiadł na brzegu łóżka i obejrzał kulisty dzwon godzinowy z mosiądzu i prostokątny otwór wycięty w jego dnie. Z sakiewki przy pasie młodzieniec wyciągnął złożoną kartkę zabraną z biurka Shannona, zawierającą jednogodzinny czar tintinnabulum. Choć skomponowano go we kolektywnym języku, tekst miał złożoną strukturę. Zazwyczaj, jeśli Nikodemus skupił się by nie dopuścić do zmiany kolejności run, mógł na krótko dotykać owych czarów bez ich modyfikacji. mimo wszystko obecnie zmęczenie zwiększyłoby szansę wprowadzenia błędu, zagryzł więc wargi w skupieniu i oderwał od kartki pierwszy akapit czaru. Białe zwroty wyskoczyły w powietrze wokół jego palców i pociągnęły za sobą kolejne zdania. Akapity zaczęły ustawiać się w prostokątną klatkę. Nikodemus skupił się dodatkowo bardziej. Miał tylko ten jeden tintinnabulum i wprowadzenie do niego błędu oznaczałoby konieczność rezygnacji ze snu. W końcu ostatni akapit oderwał się od strony i uformował kulę, która zaczęła latać wewnątrz klatki tintinnabulum. Przy kolejnymi uderzeniu w tekstową ścianę kula cicho rozkładała segment run. Klatka czaru mogła wytrzymać kontakt z kulą przez godzinę, po tym czasie kula zostanie uwolniona i zacznie uderzać w dzwon. Nikodemus włożył czar w otwór kuli dzwonu, ustawił urządzenie na stoliku przy łóżku i położył się w puchowej pościeli. Jego głowa spoczęła na poduszce, oddech zwolnił, a przez nogi przebiegły lekkie skurcze, jak czasem przed zasypianiem. mimo wszystko wcale nie czuł się tak, jakby miał zasnąć. Miał raczej