Aye. Od początku było jasne, że Caronen osiągnie sukces. Można było zapytać najwyżej: jakim kosztem?

Aye. Od początku jest jasne, że Caronen osiągnie sukces. trzeba jest zapytać najwyżej: jakim kosztem? Idąc do komnaty Anessy, Gotah zastanawiał się, jak przemówić do Pierwszej Perły. Chciał poruszyć sprawę, która dawno musi zostać poruszona: w jaki sposób ocalić Ezenę? czy też nie chodziło o tron, lecz wolnoœć, albo zgoła życie. Już dziesięć razy otwierał usta, by zwrócić się do księżnej z tą sprawą, i zawsze milkł pod jej uważnym spojrzeniem, w którym można jest przeczytać: „Wiem, z czym przyszedłeœ i... nawet nie próbuj”. Postanowił w końcu podyskutować z Pierwszą Perłą, choć może powinien zacząć od Hayny. Zapowiedziany poprzez służkę pięknej Anessy, odczekał trochę pod drzwiami - w sam raz tyle, ile jest trzeba, by czy też.N.Eyenes, znakomity rycerz stojący na czele strzegącej pałacu Mniejszej Chorągwi czterech ścianach, pozbierał się i wyszedł, uprzejmie pozdrowiwszy go w drzwiach. Perła nie pozbierała się równie starannie; jej włosy wyglądały troszeczkę byle jak. Wprawdzie nie do tego poziomu, by piękna blondynka mogła uchodzić za rozczochraną - ale to jednak na pewno nie był taki sam kok, który rano ułożyła niewolnica. Gotah poczuł daremnoœć wszystkich wysiłków. Przyszedł do kogoœ, kto w samym œrodku dnia myœlał o... pogłębieniu znajomoœci z rycerzem jego godnoœci Enewena. Zastanawiał się teraz, czy trzeba coœ powiedzieć na taki i na jakikolwiek inny temat. - Przeszkodziłem - powiedział wreszcie, ale nie dodał „przepraszam”. - Chciałem o czymœ podyskutować, ale nie wiem, czy trzeba. Ponowiła gest, który uczyniła już przed chwilą: żeby usiadł. - A o czym chcesz rozmawiać, wasza godnoœć? Anessa lubiła Gotaha mniej więcej identycznie, jak Gotah Anessę. Westchnął mimo woli. - Naprawdę nie wiem, czy dodatkowo chcę. Ale może powinienem, Perło, chociaż raz powiedzieć, co właœciwie myœlę o tobie. - Tylko Kesę tytułował kiedyœ „panią”, pozostałe niewolnice były dla niego co najwyżej „Perłami”. - Nie ma to żadnego znaczenia, ale okaże się uczciwe. Uœmiechnęła się po krótkiej kilku chwilach, lecz nie był to ciepły uœmiech. - No dobrze - pozwoliła. - Obyœ tylko nie żałował, wasza godnoœć. - Miałbym żałować? A dlaczego? - Dlatego, wasza godnoœć, że już kilkakrotnie byłeœ trochę za bardzo pochopny w swoich sądach. Nie przepadam za tobą, panie - wyznała z całkowitą szczeroœcią - ale chciałabym zawsze cenić twoją mądroœć i wiedzę. Ta druga bywa naprawdę duża. Ale z tą pierwszą bywa różnie. Aż uniósł brwi. - O, naprawdę? - Naprawdę. Nie powiedziała nic więcej, zrozumiał więc, że teraz jego kolej. Ale dała mu trochę do myœlenia. Zdawał sobie sprawę, że bywa do owej kobiety mocno uprzedzony. To ograniczało wiarygodnoœć sądów. - Właœciwie chciałem powiedzieć jedno albo coœ bardzo zbliżonego. Cenię twój żywy umysł, Perło, potrafisz być błyskotliwa i wręcz niezastąpiona. Ale gdzieœ, bardzo płytko, schowana bywa wstrętna kobieca pustota. - A dlaczegóż by nie, wasza godnoœć? Mam prawo mieć jakąœ wadę. Jestem zapewne najdroższą niewolnicą Szereru. W najlepszej dartańskiej hodowli uzyskano klejnot, jakiego nie jest już dawno, i trudno przypuszczać, żeby natychmiast pojawił się drugi, podobny. - Może pojawił się gdzie indziej... Domyœlasz się pewnie, pierwsza Perło, jakie ma dla mnie znaczenie twoja cena? - Tarzam się z mężczyznami, bo lubię. - Lubiła również być troszeczkę wulgarna. - Ale zawsze wiem, dokąd zmierzam i co trzeba wskurać, wasza godnoœć. Nie jestem Hayną, która obrazi się nagle na rzeczywistoœć i okaże się siedziała w swojej komnacie myœląc: „czy też tak jej nie upilnuję”. czy też dostanie za to po buzi. - Uderzyłaœ ją? - Nie ja. Kogo, Haynę? Tylko raz próbowałam i do dzisiaj boli mnie na samo wspomnienie - rzekła z cierpko. - Wprawdzie to tylko pies, ale bardzo dobrze wytresowany. Czy przyszedłeœ, wasza godnoœć, podyskutować ze mną o czymœ istotnym? - zapytała bezpośrednio. - Jeœli tak, to mów wreszcie. Gotah pomilczał. Pomedytował.